12:18 30-11-2025

Isuzu D‑Max opóźniony: premiera w 2027, brak hybrydy boli

Isuzu szykuje kolejną generację D‑Maxa, ale na premierę trzeba będzie poczekać dłużej, niż zakładano. Inżynier marki na salonie w Tokio zasugerował ośmioletni cykl odnowy, co wskazuje na globalny debiut w 2027 roku. Obecna odsłona trafiła na rynek w 2019 roku i po sześciu latach ustępuje świeższym rywalom — Toyocie HiLux, Nissanowi Navara, a zwłaszcza hybrydowemu BYD Shark, który w Australii przekroczył już 15 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Przy takim horyzoncie czasowym przewaga konkurentów może jeszcze urosnąć, zanim zacznie się kurczyć.

W samym Isuzu rośnie świadomość, że brak hybryd staje się problemem. Nowe standardy NVES uderzą w gamę mocno opartą na dieslach, zwłaszcza jeśli w ofercie zabraknie modeli elektrycznych, które mogłyby zrównoważyć ewentualne kary. Elektryczny D‑Max przeznaczony dla Europy istnieje, lecz deklarowany zasięg 263 km pod obciążeniem spada o połowę, co czyni tę wersję raczej niszową. W segmencie, gdzie holowanie i ładunek to codzienność, taki kompromis trudno pominąć milczeniem.

Niejasna pozostaje także przyszłość 3,0‑litrowego diesla opracowanego specjalnie dla Australii. Aby utrzymać pozycję, jednostka potrzebuje większej mocy, a skrzynia biegów powinna przejść na nowocześniejszy, ośmiobiegowy automat. Usprawnień oczekuje się również w układzie 4x4 — w tej dziedzinie D‑Max wyraźnie odstaje od Forda Rangera i HiLuxa. Ośmiobiegowa przekładnia i bardziej kompetentny napęd na cztery koła rozwiązałyby najbardziej dotkliwe bolączki.

Wnętrze także wymaga skoku jakościowego: rywale proponują już parę 12‑calowych ekranów oraz szerszy zestaw funkcji komfortowych i technologicznych. W kwestii bezpieczeństwa Isuzu wciąż jednak trzyma się czołówki — to pierwszy model w klasie z centralną poduszką powietrzną i zaawansowanym AEB, a ocena ANCAP pozostaje ważna do 2028 roku. Ten zapas daje marce nieco oddechu, by dopracować resztę układanki.