Tesla uruchomiła program Tesla Ride, który pozwala każdemu osobiście sprawdzić technologię Full Self-Driving (FSD) oraz sztuczną inteligencję Grok. Skierowany do codziennych kierowców, daje szansę zasiąść za kierownicą Tesli i poczuć przedsmak jutrzejszych asystentów jazdy w realnych warunkach.

W ramach programu uczestnik prowadzi auto, a na miejscu pasażera towarzyszy doradca Tesli w roli przewodnika. Pomaga on zrozumieć interfejs FSD, omawia funkcje wsparcia kierowcy i systemy komfortu oraz czuwa nad przebiegiem jazdy. Podczas przejazdu można też porozmawiać z Grokiem, który odpowiada na pytania i potrafi po drodze ułożyć krótką opowieść.

Każda sesja trwa do 45 minut i wymaga ważnego prawa jazdy oraz ubezpieczenia. Tesla Ride dostępny jest w kilku stanach USA, m.in. w Kalifornii, Nevadzie, Michigan i Virginii, i potrwa do końca grudnia 2025 roku.

Firma podkreśla, że FSD Supervised nie czyni auta w pełni autonomicznym. Starszy wiceprezes Tom Zhu zaznacza, że zasada przewodnia pozostaje niezmienna: głównym zadaniem systemu jest uniknięcie kolizji; nawet gdy oznakowanie pasów zawodzi lub — jak pół żartem dodał — pojawi się UFO, samochód ma wciąż doprowadzić kierowcę do bezpiecznej sytuacji.

Najbardziej uderza to, że Tesla nie tylko wylicza funkcje — zaprasza, by z nimi poobcować. Tesla Ride zmienia rutynową jazdę testową w prowadzone, interaktywne spotkanie z tym, co nadchodzi: kokpit staje się miejscem współpracy ludzkiego osądu i inteligencji maszyn. Taki format lepiej odsłania zarówno ograniczenia, jak i mocne strony rozwiązania niż statyczne prezentacje, a przy okazji pomaga zrozumieć różnicę między obietnicą pełnej autonomii a asystą, która wciąż wymaga nadzoru kierowcy.